czwartek, 4 października 2012

Koniec.

Niestety, przed chwilą miałam obrzydliwy napad...
Przez niego albo raczej dzięki niemu coś sobie uświadomiłam. Nie chcę aby tak wyglądało moje życie. Tzn. wpierdalanie co popadnie, głodzenie się lub ograniczanie do jak najmniejszych ilości. Nie chcę (najprawdopodobniej) stracić najlepszego okresu w moim życiu na liczenie kcal, na ustalaniu nowych limitów czy wymyślaniu systemu kar za przekroczenie ustalonego planu. Dosyć !
Chcę być zdrowa, szczupła i piękna. Chcę móc cieszyć się życiem dlatego też przechodzę na zdrowy tryb życia, 1200 kcal, jakiś sport.
Nie myślcie sobie, że od razu staję się anty pro-ana, co to to nie. Będę do Was czasem zaglądać żeby wiedzieć co się u Was dzieje, zapewne nadal będę Wam zazdrościć bilansów mniejszych niż 300 kcal, ale znam siebie, wiem, że to nie dla mnie, że nie dałaby rady. Chcę w końcu być szczęśliwą nastolatką i brać od życia 100 %, no, może 98 % ;)
Oto mój nowy blog gdyby któraś była zainteresowana ;)
http://in-quaero-perfectionis.blogspot.com/

PS
Blog jest świeżo założony, więc nie przeraźcie się jego nie estetycznym wyglądem xp


7 komentarzy:

  1. Gdy zobaczyłam temat: "Koniec" to już chciałam tu wejść i cie opieprzyć, ale po przeczytaniu jestem z ciebie dumna. :) Masz całkowitą rację. Po co niszczyć sobie ten (wbrew pozorom) najlepszy etap w życiu? Na pewno będę wchodzić na twojego nowego bloga.
    Trzymaj się. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już tęsknię za Cathy :( Powodzenia na nowej drodze! :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda że od nas odchodzisz. Powodzenia na nowej drodze. Obyś była szczęśliwsza :****

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowego bloga na pewno będę odwiedzać. Życzę powodzenia, mam nadzieję że Ci się uda :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Po co masz się męczyć skoro możesz schudnąć zdrowo i nie mecząc się przy tym! Powodzenia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wybrałaś trochę inną drogę. Rozumiem to i popieram. Cały czas będę Cię wspierała. Na nowym blogu też. Trzymaj się;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz rację. Nie ma co marnować życia na bilanse 200 kcal i wpierdalanie wszystkiego dnia następnego. To nie ma sensu, a marnujesz to co najlepsze, czyli młodość (przynajmniej tak nam wmawiają ;p). Ja nawet nie zauważyłam, że odeszłam od proana. Jakoś tak bilanse zwiększały się automatycznie jak widziałam, że zawalam. Wydaje mi się, że jakbyś nie zmieniła zdania teraz, to potem organizm sam by ci to jakoś wcisnął do głowy :) Już zmieniam adres w linkach ;) Trzymaj się cieplutko i chudziutko kochana :*

    OdpowiedzUsuń